- Dzięki. Ej dobra muszę iść pa. - powiedziałam. Nie miałam ochoty z nim gadać. Włozyłam słuchawki w uszy i puściłam piosenke. Mam dość tego wszystkiego. I najprawdopodobniej się zakochałam. Nie. Rose. Nie zakochałaś się tylko zauroczyłaś. Tak to jest głupie zauroczenie. Przecież miłości nie ma tylko jest piłka nożna.Chciałam już otworzyć swoje drzwi do mieszkania gdy usłyszałam
- Rose- usłyszałam za sobą jego cichy głos, odwróciłam się zobaczyłam go, chciałam już iść ale nie pozwolił to wszystko wyglądało tak. Odepchnęłam go.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził do swojego mieszkania, do sypialni. Jeju wiedziałam, że będziemy musieli porozmawiać, ale nie chciałam dzisiaj, chociaż z jednej strony może to i lepiej?. Nie no sama nie wiem. Blondyn usiadł naprzeciwko.
Chwile milczeliśmy patrząc na siebie. Wkońcu przerwał panującą tu głupią ciszę.
- Rose, czemu mi nie powiedziałaś o kostce?-zapytał.
- Bo to nic poważnego.-odpowiedziałam i po chwili dodałam.
- Co cię tak bardzo interesuje ja i moje życie? Jakoś innych uczniów tak nie traktujesz/ nie martwisz się. Dziwne to jest.
- Mimo, że znamy się tydzień to kiedy na ciebie wpadłem już wiedziałem, że jesteś inna,jesteś sobą, czułem, że mogę ci zaufać. Pomimo naszych kłótni dla mnie jesteś moją przyjaciółką, chciałbym żebyś nią była. Martwię się o ciebie. Chcę cię chronić przed tymi co by chcieli zrobić z tobą to co ja. Wiem, pewnie pomyślisz, że jestem dziwny czy coś. Ale od razu poczułem, że jesteś wyjątkowa. - o luju zaskoczył mnie tymi słowami, serio...
- Nie uważam, że jesteś dziwny, tylko trochę mnie zaskoczyłeś, też coś takiego poczułam. Poczułam, że chyba jako jedyny z osób które znam jesteś inny. Wogule inny. A co do tego, to nie musisz mnie chronić, nie martw się nie zrobisz tego ze mną- zaśmiałam się
- No ok. Ale na czym ta przyjaźń nasza ma polegać? Bo ja czegoś nie rozumiem. Już może 5 raz mnie pocałowałeś więc ja tego nie ogarniam trochę.
- Wiesz wtedy to nie byliśmy przyjaciółmi więc wiesz. A przyjaźń nasza będzie polegać na prawdziwej przyjaźni. Rozumiesz?
- No tak.
- Poczekaj chwile na mnie zaraz przyjdę ok?
- No dobra.
Wyszłam na balkon, dobrze czy źle, że się zgodziłam? Nie wiem. Dzisiaj są moje urodziny, jest godzina 23:14 a ja właśnie zostałam przyjaciółką mojego wychowacy. Czy to nie jest dziwne? Jest. Ale wiem, że nie znam go a on mnie i to chyba jest czas, żeby poznać siebie nawzajem. Wtedy pewnie oceniłam go za wcześnie tak jak on mnie. Myślałam, myślałam tak, aż poczułam jego oddech na szyi. Złapał mnie za rękę i odwrócił mnie.
- Wszystkiego najlepszego !;)*
- Dziękuję;P
Weszłam do pokoju a on za mną.
- Zamknij oczy, proszę. - powiedział.
- Nie.
- Rose, no zamknij oczy.
- No powiedziałam coś, Nie.
- Ale dlaczego?
- Bo nie.
- Rose no weź.
- Nie, nie zamknę oczu.
Nie chciałam zamykać oczu bo nie wiedziałam co ten głupek wymyśli. Na pewno było by to coś, co bym pamiętała do końca życia. Podszedł do mnie i przerzucił mnie przez ramię tak, że widziałam tylko jego plecy i to co było za nami.
- REUS DO CHOLERY PUŚĆ MNIE!-krzyczałam do niego.
- HAhahahahha nie xd to będzie kara za to, że nie chciałaś zamknąć oczu.
- REUS!- tylko tyle udało mi się krzyknąć gdy po chwili byłam w lodowatej wodzie.... Grrr... Zimno. A on stał i się śmiał. O nie pożałuje tego. Wyszłam z wody. No tak byłam cała przemoczona i jeszcze było mi zimno i koszulka mi prześwitywała... ZABIJĘ GO, ZABIJĘ. ZEMSTA BĘDZIE JESZCZE GORSZA OD TEGO. CHCĘ WOJNY? BĘDZIE JĄ MIAŁ. NIE DARUJE MU TEGO!. Wkurzona ominęłam go i chciałam iść do siebie ale mnie zatrzymał.
- Rose, no przepraszam xd ale słodko wyglądasz w tej przemoczonej koszulce- zaśmiał się.
Nic nie odpowiedziałam tylko przybliżyłam się do niego. Myślał, że chcę go pocałować ale już po chwili leżał na ziemi zwijając się z bólu gdyż kopnęłam go z całej siły w brzuch. Wyszłam z mieszkania. No byłam wkurzona na niego, ale znając, życie będzie wojna. Na razie jest 1:1. Weszłam do swojego pokoju, przebrałam się w krótkie spodenki i koszulkę do połowy brzucha i zeszłam do kuchni gdzie zrobiłam se naleśniki. Później umyłam zęby itp. I poszłam do sypialni. Zrobiłam brzuszki i się położyłam do łóżka. Obudziłam się o 7:30. Wstałam, ubrałam to. Znowu zrobiłam brzuszki, ogarnęłam się i zeszłam na dół. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Była wiadomość od Marco.
- Szykuj się, zaraz będę u cb. Muszę ci coś powiedzieć, a później pojedziemy do szkoły.Coooooooooooo? Kurwa. Nie chce z nim jechać. Ej zaraz balkon! Przecież się kiedyś wspinałam po drzewach. Szybko pobiegłam Na balkon, wzięłam plecak i zeszłam na drzewo, a później z drzewa na trawę, co się okazało było błędem bo nie dałam rady wstać, bo kostka mnie bolała. Jakoś z bólem wstałam i poszłam do szkoły.
3 pierwsze lekcje były spoko, teraz miała być 4 lekcja czyli muzyka... Nie lubiłam babki od tego przedmiotu, dobrze, że wzięłam słuchawki. Weszłam do klasy, usiadłam w ostatniej ławce, włożyłam słuchawki w uszy i puściłam moją ulubioną piosenkę. Patrzyłam w okno. Myślałam, dzisiaj jest 15 wrzesień, jestem od tygodnia w Dortmundzie. Czy tu jest mi lepiej? Nie wiem, sama nie wiem. Tam miałam przyjaciół, tutaj też niby mam Polę, ale to nie to samo. Na pewno się zmieniłam. To mogę stwierdzić. Jeszcze, żeby nie Reus wszystko było by ok. Nagle poczułam szarpnięcie za słuchawkę, odwróciłam się i zobaczyłam nauczycielkę.
- Co ty robisz?! Jesteś na muzyce! Powtórz to co przed chwilą powiedziałam, przy tablicy.
- No ale chyba jak słucham muzyki to to jest muzyka nie? A pani przypadkiem nie mówiła, że jest pani głupia i nikt panią nie lubi?- odpowiedziałam dla niej ze śmiechem, na co cała klasa wybuchnęła śmiechem.
- STARK TERAZ PRZEGIĘŁAŚ IDZIESZ DO DYREKTORA.
- Hahaha mogę iść, a i jeszcze jedno PO NAZWISKU TO PO PYSKU! więc jak pani jeszcze raz powie do mnie po nazwisku to niestety będzie pani zmuszona tłumaczyć się dla dyrektora. Do widzenia.- krzyknęłam do niej i wyszłam z klasy, no miałam się zmienić no ale dla niej nic się nie zmienie. Hahahah. Jaka beka z niej. No bez przesady powiedziałam, samą prawdę. Ale nie ta głupia idiotka musiała wysłać mnie do dyrektora...
Zapukałam do gabinetu. Otworzył mi starszy pan. Zaproponował, żebym usiadła, chciałam z tego skorzystać ale nie doszłam do krzesła, gdyż upadłam. Dalej nie pamiętam co się wydarzyło.....
**************************
Napisałem do niej sms-a, żeby szybko się ogarnęła i wyszła. Jak debil stałem pod jej drzwiami. Postanowiłem zrezygnować. Ale nie pójdzie jej tak łatwo. Ja to wiem. Pojechałem do szkoły. Nie mogłem przestać myśleć o tej uroczej brunetce. 3 godziny wf szybko minęły. Na 4 miałem przerwe. Zastanawiałem się. Czy ona zawsze musi postawić na swoim? Najwidoczniej musi. Usłyszałem dźwięk swojej komórki. Dzwonił dyrektor, nie ogarniam człowieka, jesteśmy w tym samym budynku a on dzwoni. No cóż takie życie.
- Marco? Szybko do mojego gabinetu, twoja uczennica zemdlała, już zadzwoniłem po pogotowie.!
- Już ide.
Jeju no, ja zawsze mam jakiś problem z moją klasą, ciekawe kto zemdlał. Żeby nie denerwować dyrektora. Pobiegłem do jego gabinetu. Wszedłem do jego gabinetu a na podłodze leżała Rose gdy ją zobaczyłem zamurowało mnie. Nie mogłem nic powiedzieć. Zastanawiało mnie jedno co się stało?
Zaprowadził mnie do jakieś sali. Zrobili ekg, i musiałam biegać na bieżni chociaż, że podali mi środki przeciwbólowe to kostka mnie bolała. Po godzinie badań. Poszłam do swej sali. Po chwili przyszedł lekarz.Widać było, że coś było nie tak.
- Rose. Mam dla ciebie złą wiadomość.-powiedział
- Jaką? - zapytałam
- No więc tutaj masz wypis, tutaj zwolnienie z szkoły, zwolnienie z wf.
- Coooooo? Mam zwolnienie z wf? To niemożliwe.
- No tak, nie możesz biegać. Przyjdź do mnie za miesiąc. Wtedy może coś się zmieni. Uważaj na siebie.
- Dobrze, dziękuję do widzenia. Zamówiłam taksówkę, pojechałam do domu. Weszłam do mieszkania. Położyłam na stole wszystkie moje zwolnienia. Wzięłam energetyki,paluszki,skitlesy i poszłam na górę. Wzięłam słuchawki i wyszłam na balkon. Usiadłam w swoim ulubionym miejscu. Włączyłam swoją ulubioną piosenkę. Weszłam na fb. Długo myślałam nad tym czy napisać na fejsie, czy nie. Jednak zdecydowałam się napisać. "Żyjmy teraźniejszością a nie głupimi marzeniami". Dodałam post na fb, wylogowałam się, Mimowolnie popłynęły mi łzy. Teraz nic się nie liczyło, tylko to, że nie mogę robić tego co kocham. Nie mogę biegać a co z tym idzie? Piłka nożna. Ona tylko trzymała mnie przy życiu. A teraz? Gdy bieganie jest najważniejsze w nożnej nie mogę grać w nią. Po prostu zajebiście. Co teraz ze mną będzie? Nie mam nikogo dla kogo mogłabym żyć. Samobójstwo... Nie samobójstwo nie wchodzi w grę. Wolę założyć takie coś w stylu bloga. Ooo może tumblr? Tak to będzie jak na razie najlepszym rozwiązaniem. Ale to jutro założę. Jest już 16:16. Co dzisiaj będę robić? Nie wiem. Poszłabym gdzieś sama. Ale kostka no właśnie. Ale może gdzieś strasznie blisko jest fajne miejsce? Wpisałam w google i wyskoczyło mi, że park jest blisko mnie i jest jeszcze jakaś rzeczka. Postanowiłam pójść na tą rzeczkę. Poszłam do łazienki. Mimo to, że zrobiłam wodoodporny, było widać, że płakałam. Miałam nadzieję, że nikogo nie spotkam. Ale gdy wyszłam z domu i zrobiłam gdzieś 10 kroków pojawił się przede mną Reus. Jeszcze jego mi tu brakowało. Świetnie po prostu.
- Ooo Rose, gdzie ty idziesz?-zapytał
- yyy, przejść się.- odpowiedziałam
- z skręconą kostką? Zajebisty pomysł normalnie. - odparł
- Nooo. - już miałam odejść ale niestety złapał mnie za rękę i zatrzymał.
- Chodź do domu. Przecież masz odpoczywać. - powiedział.
Zgodziłam się, bo nie chciałam się z nim kłócić. Weszliśmy do mojego mieszkania. Poszłam od razu na górę. Wyszłam na balkon. Po chwili przyszedł on.
- Rose, czemu mi nie powiedziałaś, że masz skręconą kostkę? - zapytał.
- No bo to nic poważnego. - odpowiedziałam nie odrywając wzroku od widoku z mojego balkonu.
- Ej co się dzieje?- zapytał i podszedł do mnie.
- Nic. - odpowiedziałam nadal nie patrząc na niego.
- Rose, popatrz na mnie.- powiedział. Nadal patrzyłam się przed siebie. Nie wytrzymał. Stanął za mną i odwrócił mnie w swoją stronę. Spojrzałam w podłogę, ale podniósł mój podbródek. Teraz doskonale widział moje oczy. Miałam nadzieje, że nie zauważy, że płakałam ale jednak zauważył.....
- Rose, płakałaś co się stało?-zapytał i po chwili dodał- Ej będzie wszystko dobrze
- Wiesz, jak to jest, gdy nie może się robić tego co się kocha? Nie wiesz. No właśnie nie wiesz. Kurwa wszystko będzie dobrze? Nie nic nie będzie dobrze. Nie mogę grać w nogę, rozumiesz kurwa? Nie mogę.- wykrzyczałam mu to. On nic nie odpowiedział tylko mnie przytulił...
______________________________________________________________________
No więc zapewne nikt tego nie czyta, ale postanowiłam napisać krótką informacje. Że mimo iż pewnie 2/3 osoby to czytają, nie zamierzam się poddawać i kończyć tego bloga. Miałam nadzieję, że będę pisać dla kogoś. Ale teraz wiem, że najlepiej pisać dla siebie. Nie zważając na innych. Więc będę pisać dalej.